Najnowsze wpisy, strona 2


mar 25 2004 przez kradzieji...
Komentarze: 9

znowu nie mam laborek.. stoje przed durną skrzynką na korytarzu...i nie jestem w stanie napisać nic sensownego... a wszystko przez jakiś debili którzy okradli 7 kompów z pamięci i dysków... administracja się wkurwiła i basta! nawet koła naukowe nie mają wolnych sal... do odwołania...zatem...jak sie domyślacie znowu mnie nie będzie jjakiś czas....a wszystko....ahhhh...szkoda gadać...tęsknię za wami..nawet nie wiecie jak.... nie zapomnijcie o mnnie!

bratnia_dusza : :
mar 15 2004 zaskoczeni?
Komentarze: 11

Oooo ludziska luudziska ! dopiero co podniosłem zadek – jest niedziela...11.20 dobrze mi się kimało J.. no i myślę sobie , że chyba nastukam coś na bloga. W radiu jakaś pinda śpiewa ,że kogoś znajdzie. :P Od ziewania szczęka mnie boli. Tak w ogóle to nic się nie działo poza tym ,że ... J.. w czwartek poszedłem sobie na uczelnie...na 7.30 (oj wtedy to dopiero ziewałem :P) i wracałem o 20.20...do Beaty bo tak byłem umówiony . no to stoję na przystanku 20 minut bo spieprzył mi ti-ti-bum-bum(tramwaj).piździ niesamowicie, zimno , głodno.i...sami wiecie jak to jest...ok. swoje wymarzłem, przyjechał -wsiadłem. Dojechałem do Beaty , no zwyczajnie zachodzę –pukam... myślę sobie ..ciekawe co mi do amciania zrobiła( tak byliśmy umówieni). Byłem już głodny i zmęczony jak cholera! ...a tu otwiera drzwi jej mama i mówi ,że Beaty nie ma- będzie za tydzień....no to ja za telefon i dzwonie.. okazało się ,że tygodnie mi się pomyliły...no to do widzenia, przepraszam ,że przeszkadzam...pa pa L idę z powrotem na tramwaj...trochę „zdenerwowany”. Okazuję się ,że będzie za 30 minut... AAAAAGGGHHH!!!! Kur****, Ja PIE****, po kiego  c**** przyjeżdżałem... no to na piechotkę...2.5 km  -wiem to nie długi dystans, ale dla mnie był jak maraton...przewrócę się ze zmęczenia ..czy nie...bo tak jakby te jedno jabłko które rano zjadłem chyba zostało już strawione i energetycznie wykorzystane...jechałem na oparach. Wreszcie dotarłem do ciepłego domciu...z wypchaną lodówką...otwieram drzwi....i słuszę:  Bartek! Jak tak wcześnie wróciłeś to nie rozbieraj się tylko skocz do sklepu i wyjdz z psem na boisko...pobiegać!!

Cóż za milutki dzień :)))

 

No ale miałem jeszcze jedną przygodę następnego dnia...otóż wracam sobie do domciu z uczelni i mam jakieś 300-400 metrów do celu i...podjeżdża czarny pegout 206 cc (kurewsko drogie i fajne , sportowe autko)... szybka się otwiera ...myślę(zdarza mi się) sobie znowu ktoś legionów szuka... podchodzę, zaglądam a tu jakiś młody Armeńczyk siedzi daje mi kartkę z adresem  legionów 3..i szprecha coś do mnie po niemiecku. Nie trudno było skumać czego szuka ale, nie wiedzieć czemu  ja do niego ich „fersztein” nicht (tzn: nie rozumiem) ale zrobił minę...ha ha!! no to on mi znowu kartkę i palcem pokazuje. To ja się go pytam  czy rozmawia po angielsku...mówi ,że słabo... o to tłumaczę mu ,że osiedle jest rozwalone na trzy sektory ...trochę od siebie odsunięte...i by sprawdził każdy po kolei...tłumaczę mu jak jechać...no udało mi się wykrztusić z siebie trochę i wcale tak źle nie było..2 sekundy po tym jak skończyłem się produkować  -koleś mówi do mnie – i don’t understand you... teraz to on miał się z czego śmiaćJJJ . trochę głupia sytuacja ..bo nie zostawię kolesia. Wytłumaczyć lepiej nie potrafię... pytam się go czy mogę mu pokazać... zaaprobował  z uśmiechem. No to krążymy to tu to tam. A numeru budynku nie ma...zadzwonił gdzieś...dał mi telefon...ktoś coś mówił do mnie po armeńsku...ni cholery nie rozumiałem...w końcu oddałem mu telefon ,on coś powiedział i dostałem telefon z powrotem...teraz po polsku...no miałem się czym wykazać ..he he :P co się okazało legionów to lipa! On ma znaleźć hetmańską...no teraz to jestem w kropce...bo do domu mam 3 minuty  a z hetmańskiej jakieś 33minuty...ale myślę co tam niech sobie nie pomyśli ,że polaczki to mało pomocny naród ..dobra pokażę ci gdzie to jest.. po drodze gadaliśmy ciekawą zlepką...niemiecko-angielską .okazało się ,że jest z Schtuttgardu czy jakoś tak...i przez Polskę jedzie od 2 dni. Wszyscy mówią mu ..prosto, prosto.. fajny koleś. Dojechaliśmy na miejsce. Pyta się mnie czym wrócę do domu...no to ja mu ,że autobusem .chciał mi zamówić i opłacić taksówkę ale nie zgodziłem się...powiedziałem mu że miło mi było go poznać ,pomóc mu i, że to była fajna przejażdżka...że autobus będę miał lada chwila i nie ma żadnego problemu. Uścisk dłoni i pa pa! ..wiecie co? ja to mam szczęście do takich sytuacji...kiedyś spotkałem Anglika, który szukał pochylni(takie coś gdzie statki jadą na szynach z zbiornika do zbiornika...i jeszcze kiedyś spotkałem Niemca ,który nie umiał obsłużyć budki telefonicznej na kartę...najgorsze w takich sytuacjach jest to ,że zawsze zapominasz słów...i dukasz jak jełop.

Ni wim ..może z informatyka przekfalifikuje się na informatora...w sumie też na  „I”

Ooooo  kurde !!! ile ja już napisałem! Dobra kończe bo zaśnecie! Na razie!

Ps...nie tylko na jedną notkę :P

 

bratnia_dusza : :
mar 09 2004 here i am! still a live!
Komentarze: 14

na początku chciałem wszystkich powitać!!! nareszcie jestem spowrotem, nawet nie wiecie jak się za wami stęskniłem.... nadal jestem na uczelni ale z jednym warunkiem...2 punkty mi zabrakło z 25 na zaliczenie. ale o pierdołach smęcić nie będę... oj dużo śmiesznych sytuacji mi się przytrafiło podczas tej sesji.. he he ! ale o tym sa chwile. no więc u mnie jest ok :) jestem zdrowy..no morze tochę pociągający -ale to przez te zmiany temperatury. emocjonalnie czuję się wypoczęty i na tyle silny by móc oddać trochę optymizmu potrzebującym! no więc zgłaszać się po kolei! dziś i jutro gratis ! za same odwiedziny!! he he- widać ,że jest dobrze co nie? :) dopiero od dziś otworzyli wolne sale dla studentów..dlatego nie było mnie tyle czasu...za co bardzo przepraszam ale siła wyższa...rozumiecie. poza tym luty miałem bardzo..jakby to powiedzieć....rozchwiany..i emocjonalnie i i fizycznie...często bywało ,że byłem am gdzie nie poinienem być zamiast tam gdzie powinienem być. :P np.egzamin z logiki...oczywiście bartek się spuźnił i wykładowca ni wpuścił...pamietacie ....to już drugi raz... po prostu kur***ca mnie wzieła...ale sobie pomyślałem.... co? ja ? ja, nie napiszę tego egzaminu?! ja?!!! no i jak już ludzie zaczeli się wysypywać z sali to ja ukradkiem się wbiłem ... :P dostałem niechlubną ściągę.i w 5 minut coś tam napisałem...dziwnie się czułem jak oddawałem kartkę z odpowiedziami na pytania których nawet nie znałem ... ale ...jakoś to przetrwałem :))). tak..tak.. fajnie było...czekać na wpis do indeksu 3 godziny po czym doktorek mówi ,że oceny z ćwiczeń nie dotarły..proszę przyjść za tydzień... taaaakk...tu człowiek zatraca cerpliwość i ludzkie uczucia. ;)generalnie ciekawie było...  no ale jak już wspomniałem nie mogłem się doczeać spotkania z wami...no więc idę trochę pobuszować :) pa pa!

bratnia_dusza : :
sty 22 2004 obiecałem to jestem :)
Komentarze: 18

Jest wieczór...

Mam jutro cały dzień zawalony, cholera jak ja za wami tęsknię... za podróżami po myślach... za wszystkim.. brakuje mi neta w domu, ale dzięki temu że go nie mam zacząłem się trochę więcej uczyć, sprawy się prostują, jest jeszcze nadzieja że zostanę na uczelni. Cholera ! nie ma chyba nic przyjemniejszego niż studiowanie! Ja! Nie chcę zabierać sobie tych wspaniałych przyszłych lat... chcę za „wszelką” cenę zostać.. trochę mnie chandra dopadła... L muszę rzucić te pieprzone papierosy...ale nie czuję się jeszcze na siłach.. wiem że to tylko znana wymówka ale serio ....nie te dni...

Póki co mam szczęście jak bym samego pana boga za buty złapał :D...sam nie wiem jak ale zaliczyłem mój pierwszy egzamin...no drugi ,bo na pierwszy się spóźniłem i nawet nie mogłem już wejść...3 minuty po tym jak dotarłem na miejsce owego egzaminu –ten się skończył...więc jako pierwszy mój egzamin , który pisałem biorę pod uwagę – bazy danych... kurwa! Czy można być większym idiotą! ...zaspać na egzamin.... pierwszy budzik zadzwonił...to go walnąłem...zupełnie nie świadomie...jeszcze spałem....jak zadzwoniła komurka to zamiast opóźnij wcisnąłem stop....i poszedłem w  kontynuować miłe kimono... jak wstałem była 8.30 (na 8.00 był egzamin) spojrzałem w zegar nademną i uderzyłem się w twarz .....mówiąc sobie...obudź się jeszcze raz...niestety...ja już nie spałem.....druga pięść poleciała na drzwi na przedpokoju.....” trochę” się wkurwiłem... bardzo „trochę”...ale chyba nie dziwicie mi się ? gorszym debilem być nie można...oj, nie można.... teraz trochę dobrych wieści...hmmm jestem zdrowy drzwi też, ręki nie połamałem (starsza jak widziała jak walnąłem w drzwi myślała że łapę sobie pogruchotałem- wyobrażałem sobie że te drzwi to ja...trochę ulżyło...)...tak wogulę...to tęsknię za wami...ale to już chyba mówiłem

Ide ..zjem sobie dżem- jagodowy :D osłodze sobie chwilę :D

 

bratnia_dusza : :
sty 19 2004 "porzgnanie"
Komentarze: 17

jutro...jutro nadchodzi ten straszny dzień ..kiedy trzeba zożyć broń....nie! ja nie kce! kurwa! tak fajnie jest mieć w domu neta... :(     bede kożystać z uczelni- tak jak mówiem...ale to nie to samo... z góry przepraszam jeśli moje wpisy do was staną sie jeszcze bardziej żalosne.... jak juz zaczną przeszkadzać to dajcie znać..ok?...puki co dziś jest mój ostatni wieczór...:(   ja... tak sie przyzwyczailem do wieczornego blogowania....nie wiem jak to teraz będzie....pewnie z nudów zacznę się uczyć... ( to by byo nawet wskazane)..hmmm..." żegnajcie" ...do zobaczenia na uczelni...wśród...studentów..i kilkunastu innych guwienek rozpraszających skoncentrowany umysl ( jakbym takowy posiadal :P )..pa pa! :(

bratnia_dusza : :