kwi 01 2004

to tu +to tam=całkiem sporo


Komentarze: 14

kochani..poniewasz trochę mnie nie było to dziś będzie więcej niż zwykle...i nie dziwcie się że tematy notek mają taki rozrzut... poprostu kiedyś tam ze 2 razy siadłem wieczorem przed kompem i zaczełem stukać...więc...aaaa  tam!    sami zobaczycie ;)

No! Miło było poczytać o przewspaniałych i ex-cytujących przygodach bartka z ostatnich dni... ale blog nie tylko do tego służy... tak się ostatnio zastanawiałem(niezwykle rzadko mi się to zdarza –bo to męczące) i doszedłem do wniosku ,że te blogowisko...jest trochę nie ten tam...ten ...tego...(w tych 4 słowach na  „t” wyraziłem swoje wszystkie emocje...nawet płakać mi się chce...ze śmiechu). Wracając do tematu. Biega mi o to ,że tu na blogowisku wszyscy się pocieszają, próbują podbudować, jeden za drugiego trzyma kciuki, ale jak to możliwe że, ktoś kto sam ma problemy jest w stanie pomóc innemu? To tak jak w szpitalu leczyli by się nawzajem tylko chorzy ... rozumiecie mnie? Żadnego lekarza, żadnego zdrowego... to po prostu nadzwyczaj dziwne. Nie potępiam tej terapii zbiorowej....uważam że jest niesamowita! Zgodnie z powiedzeniem „syty głodnego nie zrozumie”...u nas „zdrowy –chorego”

Mówiąc chory- nie mam na myśli psychola, czy świra -tylko człowieka ,któremu zbyt wiele spadło na głowe , potrzebującego pomocy w postaci wysłuchania przez innych...- to tak by nikt nie poczuł się urażony     hmmm... tak sobie przeczytałem to co napisałem –i doszedłem do wniosku ,że ta notka nie ma sensu... po prostu usiadłem i napisałem coś...dziwnego...i nic po za tym...wam też tak się zdarza? Śmiecić wasze blogi? Pisać by pisać? To bez sensu... idę lepiej się przekimać... jutro zdecyduje czy to ....zaczynam znowu...na razie....kurde zły jestem na siebie...takie bzdury...i po co? Sam nie wiem... dobranoc :(

 

To będzie chyba jedna z najdziwniejszych notek jakie kiedykolwiek napisałem... ale Ci którzy choć trochę znają minie i moje dziwne myśli chyba mnie zrozumieją ...

Sam już nie jestem pewien... czy to jakieś dziwne rozdwojenie jaźni czy coś w tym stylu... zawsze powtarzam i radzę przyjaciołom by byli sobą...ale czy zawsze takimi powinniśmy  być? Co jeśli zaczynamy zachowywać się trochę inaczej lub mówić o rzeczach, o których w określonych sytuacjach nie powinno się mówić... ale mamy na to ochotę... chcemy być sobą...

...te kilka słów może pozwoli wam bardziej zrozumieć... mnie.

Wszystko chyba zaczęło się zanim  miałem świadomość mojego istnienia... miałem chyba 3 czy 4 latka jak moja mama rozwiodła się.  Przez całe życie wpajano mi ,że ojciec był strasznym człowiekiem... to prwda...był... ale nikt wtedy nie pomyślał o tym ,że ja też w przyszłości będę ojcem...nie, nie  wpadłem ani nic z tych rzeczy...po prostu naszła mnie taka myśl...taki strach...może na wyrost i zupełnie nieuzasadniony w moim wieku....ale boję się.

Ci z was którzy pamiętają choć szczątkowo mój wpis ...w okresie problemów z Beatą...wiedzą jak traktuję kobiety...i wiedzą skąd to się wzięło. Wracając do tematu...

Boję się ,że ja również stanę się taki jak on... lub  co gorsza... będę wymagał od mojego dziecka zbyt wiele... może przez to nie będę w stanie pogodzić się z wieloma sprawami... co jeśli urodzi się upośledzone, co jeśli będzie słabe... nieporadne... „niemądre”... czy nie przestraszę się i nie ucieknę? Lub jeśli zostanę...to czy będę umiał w takiej sytuacji kochać je tak jak na to zasługuje? ........co ja KURWA wygaduje!!! JA MAM 19 LAT!!!! ...niedawno ktoś na swoim blogu pisał o tym ,że widzi... dostrzega to czego inni nie widzą... porównałem jego sytuację do sytuacji podróżnika z sporym plecakiem... dałem nawet radę... wydawało mi się ,że nawet niegłupią ..a dziś? Sam...sam wróciłem ... do myśli które nie powinny mnie dręczyć. Do spraw które nigdy nie powinny się pojawić w mojej głowie...

I zadaję sobie pytanie... czy to ten prawdziwy ja? Bo jeśli tak to nigdy nie będę sobą... odpowiedzcie mi szczerze...  przeczytaliście to co powyżej...i co? Hhhmmmm... trudno powiedzieć... ale wydaje mi się ,że chłopak ma jakieś zaburzenia emocjonalne. Kropka!

 Ja...ja po prostu...chciał bym...nauczyć się życia z dystansem... do „problemów”. Ale nic nowego chyba nie odkryłem...każdy by sobie tego życzył! ;) w tej chwili sam nie wiem czy ta notka nadaję się na blogowisko... być może stawia zbyt dużo znaków zapytania.. lub jest za ...intymna. czy chciał bym by była komentowana... być może kolejny raz zostaną nie zrozumiany...i tylko pogłębię się w przeświadczeniu ,że jestem dziwakiem z 1/2  klepki wiszącej na uchu...     :-/ ... jutro to sobie przeczytam ....i pewnie nigdy tego nie puszczę dalej...a tyle się mówi o szczerości i byciu otwartym.. he he.......hmm.... dobranoc….

 

bratnia_dusza : :
06 maja 2004, 22:26
qurcze gdzie jestes :( teskni pooh i pozdrawiam :*
21 kwietnia 2004, 13:29
Pozdrawiam goraco i oczekuje powrot :) Puszek :*
20 kwietnia 2004, 11:59
no i gdzie Cie wcielo?! Z N O W U!
09 kwietnia 2004, 20:44
dystans to mozna mieć jedynie do códzych problemów. Do swoich podchodzi się zbyt emocjonalnie
05 kwietnia 2004, 16:26
:)
03 kwietnia 2004, 21:36
o qurcze....rozcaignelam ci....przepraszam no troche mnie ponioslo...wiesz ja kocham imie bartek....wstydnic....pa pa przepraszam pozdrawiam pooh :*
03 kwietnia 2004, 21:28
no to wiec wrocilam i to w nastroju zeby pisac i truc innym dupe :D......AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA MASZ NA IMIE BARTEK ZARAS ZEMDLEJE Z WRAZENIA KOCHAM TO IMIE :) OCH MOJE GRATULACJE BO BARTKI SA NAJLEPSZE :) no i widze ze jestes trudny orzech go zgryzenia (pierwsze mi to do glowy wpadlo bo wlasnie jem m&msy z orzechami) wiesz kazdy prechodzi takie okresy w zyciu ze zaczyna \"doubting\" samego siebie i wiesz trzeba tak bo czlowiek caly czas rosnie, zmienia sie zmienia swoje pogladay na swiat, wychodzi z jednego okresa zycia w drugie....19 lat to jestes tylko o rok starszy :P (przyznam sie ze myslalam ze masz 20 pare bo naprawde jestes madry taki i tak swietnie piszesz)....wiesz ja tez sie matwie, wiem jak kazdy mi tlucze do glowy, czy ja bede pic jak tata, wiesz jestem polka, we wakajce te co byly naprawde poloobilam napic sie....eh wiesz ja nie mysle ze bedziesz tak jak ojciec tylko nurci ciebie to bo sie boisz....ale z tego co widze to jestes
Kaśka
03 kwietnia 2004, 15:30
A ja Ci chyba wyraże moje zdanie na ten temat w mailu :D .....
03 kwietnia 2004, 11:38
chory leczy chorego.tak jest.i im bardziej chory tym lepiej:) hehe.poprostu chore to blogowisko:)a co do tego ojca wcale nie musisz byc taki jak Twój.poprostu musisz się starać żeby takim nie być.Wszystko zależy od Ciebie.tylko i wyłącznie.więc ja myślę,że nic złego nie będzie miało miejsca.a teraz połóż się na zieloną trawkę z kłoskiem w ustachn i delektuj się błękitem nieba zamiast zaprzątać głowę takimi ciężkimi kwestiami.W drogę!:)
03 kwietnia 2004, 11:19
Nie wiem co myślec, nie wiem co napisać, więc zostawie to bez komentarza. :) Mam nadzięję że się nie pogniewasz przez to. :):):):)
03 kwietnia 2004, 00:51
latwiej poradzic komus innemu niz sobie!zycie na dystans...z dystansem do problemow chyba nie wielu z nas tak potrafi!zaburzenia?hmm mysle ze kazdy musi sie wygadac(bad zwypisac, coza roznica?!)wazne by wyrzucic z siebie to, co nam ciazy!to nic ze masz 19lat...na powazne sprawy nigdy nie ejst za wczesnie ani z apozno...a wydaje mi sie, ze majac 19 to nie tak malo znowu.wie sie sporo o zyciu, jednak wieksza czesc przed toba, taka prawda!ojca..hmm czasem lepiej nie znac!ale kurde kto to mowi?powodzenia z dystansem!jesli Ci sie uda...pogratuluje!i pozazdroszcze...
02 kwietnia 2004, 05:01
eee to stara pupcia z ciebie :> no ale pooh tutaj jutro wroci bo teras i czas na mnie w kime....:> dobranoc...jutro skomentuje bo mam dudo do powedznia :D....pa pa pooh :*
01 kwietnia 2004, 17:53
pierwsza część bardzo mi się spodobała. tu rzeczywiście chory leczy chorego i próbuje go zrozumieć, pocieszyć, podtrzymać na duchu..jakby to było możliwe. I dlatego do drugiej części nie odniosę się, bo bo w końcu: nie chcę Ci nic radzić, pocieszać, podtrzymywać na duchu, bo ja ojcem nigdy nie byłam i nie będę, więc co ja tam mogę wiedzieć ;-) PS. I przecież masz w końcu dopiero 19-cie lat, więc nie zawracaj sobie tym głowy - jeszcze kiedyś nad tym sobie pogłówkujesz! ;-)
01 kwietnia 2004, 17:03
te umartwianie się nad tym co napisałem to jakiś błąd w matrixie... dejawu? czy coś w tym stylu ;)

Dodaj komentarz